W pracy kazali mi wybrać zaległy urlop więc wziąłem sobie wolne wszystkie środy w maju i czerwcu. Dodatkowo, pod koniec maja będę miał 5 dniowy długi weekend. Więc będzie czas na małe przejażdżki.
Dzisiejszy wpis będzie dość krótki, no bo w zasadzie jazda była mało rekreacyjna. Po prosstu przejazd z punktu A do punktu B.
Natomiast dziś stała się rzecz bardzo ważna. Pochwaliłem się motocyklem rodzicom, którzy również byli na wsi. No i ich reakcja była świetna. Spodziewałem się raczej po co ci to. A było bardziej spoko, że kupiłeś motor. Poza tym Romet SCMB 125 generalnie podoba się osobą, z którymi rozmawiam, więc może i ich urzekł?
Montaż radia motocyklowego
Oczywiście to zdjęcie to żart. Będę musiał zamontować sobie jakiś normalny uchwyt na telefon. Ten prowizoryczny uchwyt zrobiony z trytytek też działa, ale jest raczej jednorazowy.
Cztery opaski zaciskowe, jeden IPhone 5s i radio gra aż miło. Oczywiście musiałem jeszcze udostępnić Internet z drugiego telefonu, ale zestaw mimo wszystko działał. Dodatkowo za jednym razem jest nawigacja motocyklowa.
Gdy wracałem do domu uchwyt już zdemontowałem. Był raczej chwilowy, tak żeby zobaczyć czy ten telefon zmieści się i jak będzie to wyglądało.
Problem przy uruchomieniem motocykla
Przed 20tą, jak już się ubrałem w kurtkę, kask i spakowałem plecak w drogę powrotną. Wsiadam na maszynę, przekręcam kluczyk. Naciskam starter. A tu nic! Wkurw, niewiedza, narzekanie. Panika. Masakra jakaś, no nie odpala. Nie wrócę. Ale po chwili zobaczyłem i przypomniałem sobie, żę ten duży czerwony guzik odcinający prąd jest wyłączony.
O jaka to była ulga. Odpaliłem moto i pojechałem w drogę powrotną.